Komentarze: 7
Jestem na łące, pełnej kwiatów, skąpnej w słońcu i szczęściu. Siedzę pośrodku, a wokół mnie wszyscy moi przyjaciele i bliscy ... uśmiechaja się do mnie serdecznie i cieszą się z czegoś ogromnie, chodź ja nie wiem z czego. Wpatrują się we mnie jakbym w oczach miala ukryty jakiś skarb który oni chcą ujrzeć. Nagle słyszę własny głos, mówie do nich ( jakiś żart) oni śmieją się szczerze. Wyrażam swoją opinie oni zgadzają się i podziwiają moja wypowiedź . Zastatnawiam się i pogrążam w zadumie , oni mnie z niej wyciągają prosząc żebym jeszcze coś im opowiedziała. Tak lubią moje opowiadania... A więc zaczynam: Była sobie kiedyś pewna samotna odrzucona dziewczynka ...
trach!
Leże w łożku cała zalana potem dysząca jak opentana ... a po twarzy spływaja łzy, jedna po drugiej. Zrozumiałam to był sen .. piękny sen.Wktórym zostałam doceniona a nie byłam tym małym szarym codziennym człowiekiem na którego widok ludzie śmieją się : co?? to I gimnazjum hahaha coś chyba nie urosłaś !
Smieszne... bardzo śmieszne. Ale nie dla mnie ,wiem że to pewnie głupstwo przejmować sie takimi rzeczami ale poprostu czasem nie wytrzymuje. Czemu nie mogę być taka jak inni? Nie mam nawet żadnego talentu . nie mam się w czym wykazać.Ofiara beznadziejengo losu krórego matką jest Natura ...